Pisaliśmy już o tym czemu służy badanie i jakie pytania sobie zadajemy. Nakreśliliśmy również ogólne koncepcje, które nam przyświecały. Czas określić co dokładnie badamy.
Główną jednostką analizy, na której się koncentrujemy są NIK, tzn. instytucje kultury obmyślone, zaprojektowane i wybudowane lub przebudowane po akcesji Polski do Unii Europejskiej, tworzone najczęściej na kulturowym „ugorze” i przy sporym udziale środków unijnych. Ten ostatni element jest istotny, jako że bez tego typu wsparcia wiele spektakularnych inwestycji nie miałoby szans na realizację. Do zbioru NIK zaliczyliśmy pierwotnie następujące obiekty: Centrum Edukacji Artystycznej – Filharmonia Gorzowska, Opera i Filharmonia Podlaska „Europejskie Centrum Sztuki” w Białymstoku, Miasteczko Galicyjskie – część Muzeum Okręgowego w Nowym Sączu, Filharmonia Kaszubska – Wejherowskie Centrum Kultury, Muzeum Emigracji w Gdyni, Muzeum Ognia w Żorach, Filharmonia im. Mieczysława Karłowicza w Szczecinie, Centrum Sztuki Współczesnej „Znaki Czasu” w Toruniu.
Już ten wstępny dobór nastręczał nam pewne problemy i wymusił doprecyzowanie znaczenia terminu „nowe instytucje kultury”. Jak to zwykle bywa każde słowo okazało się problematyczne.
Co właściwie oznacza, że instytucja kultury jest nowa? Dla przykładu, Miasteczko Galicyjskie zostało założone na długo przed akcesją. Nową instytucja kultury było Muzeum Ognia w Żorach, ale wstępna analiza wykazała, że jest na tyle młode, że chyba nawet nie zaczęło funkcjonować (a przynajmniej było to trudne do ustalenia zza biurka). Filharmonia Szczecińska nie jest również instytucją nową: ona jedynie uzyskała swoją siedzibę stosunkowo niedawno. Podobnie było w przypadku WCK Filharmonii Kaszubskiej, która powstała na fundamentach tamtejszego domu kultury (tak w sensie instytucjonalnym, jak urbanistycznym). Podobne trudności sprawiało wyznaczenie daty początkowej funkcjonowania Opery i Filharmonii Podlaskiej. Konieczna była arbitralna decyzja: z perspektywy naszego badania kluczowym czynnikiem jest architektura, a więc przyjęliśmy, że za nowe instytucje będziemy uznawali zarówno te dopiero co powołane, jak i te które funkcjonują od dłuższego czasu, ale dopiero niedawno doczekały się (nowej) siedziby.
Kolejnym problematycznym słowem okazała się oczywiście sama kultura. Co powinniśmy rozumieć przez instytucje kultury? Nie budzi wątpliwości, że wszelkie galerie sztuki, opery, teatry i filharmonie to instytucje kultury. Co jednak począć z muzeami koncentrującymi się na gromadzeniu i prezentowaniu wiedzy stricte historycznej, czy centrami kongresowo-wystawienniczymi? W pewnym sensie takie instytucje, jak Centrum Nauki Kopernik również zajmują się szeroko pojmowaną kulturą, czy zatem należałoby włączyć je do puli badanych instytucji? Postanowiliśmy ostatecznie, że wyłączymy z naszych badań instytucje poświęcone nauce i technice. Oznaczało to jednak nie tylko pominięcie CN Kopernik, ale także ostateczne wyłączenie z badania Miasteczka Galicyjskiego i Muzeum Ognia w Żorach. Te dwie ostatnie decyzje zasługują na pewien komentarz: po bliższym przyjrzeniu obie wykluczone instytucje okazały się charakter zbliżony raczej do tematycznych parków rozrywki, takich jak juraparki lub miasteczka rodem z dzikiego zachodu, niż do muzeów czy teatrów.
Problematyczne okazało się nawet rozumienie samego terminu „instytucja”. Dotyczyło to jednego tylko przypadku: łódzkiego EC1 Miasta Kultury, którą to NIK dołączyliśmy do naszej listy stosunkowo późno. Problem dotyczył kilku kwestii. Po pierwsze, EC1 przeszło kilka transformacji w trakcie swojej bardzo krótkiej historii: mówiąc w ogromnym skrócie, między pierwotną postacią EC1 a dzisiejszą trudno wskazać jakiekolwiek punkty styczne poza lokalizacją, nazwą i funkcjonującym tam planetarium. Po drugie, EC1 jest organizacyjnie złożone: w ramach instytucji daje się wyróżnić (1) zorientowane na kulturę filmową EC1 Wschód, (2) przygotowywane do rychłego otwarcia Centrum Nauki i Techniki zlokalizowane w EC1 Zachód, wreszcie (3) EC1 Południowy-Wschód, które ma gościć Centrum Komiksu i Narracji Interaktywnej. Owa złożoność nie byłaby problemem, gdyby nie status EC1 jako instytucji w budowie oraz fakt, że świadomie skupiliśmy się na kulturze z wykluczeniem wątków naukowo-technicznych. W efekcie obiektem naszego zainteresowania w Łodzi nie była cała instytucja, lecz pewien jej wycinek. Wypreparowanie owej części, jakkolwiek łatwe w teorii, w praktyce nastręczało pewnych trudności, a to ze względu na fakt, że Planetarium, choć faktycznie i tematycznie podlega „zachodowi”, zlokalizowane jest „na wschodzie”.
Początkowo w naszym ujęciu nowych instytucji kultury istotną role odgrywała kwestia budowania ich „na ugorze” kulturowym. Choć mierzyliśmy się z tym zagadnieniem kilkakrotnie, to nie wpadliśmy na to, jak w satysfakcjonujący – nas jako badaczy i ludzi mieszkających w otoczeniu ewentualnych NIK – sposób zoperacjonalizować ów „ugór”. Czy Łódź, w której powstało/wciąż się buduje EC1 można uznać za glebę niekultywowaną? Co ze Szczecinem czy Trójmiastem?